Najpierw - podkłady. Pracuję głównie na Make-up Atelier Paris, ale odkąd pomacałam w sklepie podkłady HD Kryolan postanowiłam, że muszę mieć przynajmniej kilka z nich w kufrze. Odkładałam kupienie ich z miesiąca na miesiąc (tłumacząc samej sobie, że po co mi nowe, skoro jeszcze mam dużo poprzednich), aż w końcu uległam zachciewajce :)
Niektóre podkłady jeszcze są zafoliowane, inne już powoli testuję :). Są zupełnie inne od tych podkładów Kryolan, z którymi miałam do czynienia do tej pory, chociaż i tradycyjne podkłady Kryolan w słoiczkach zawsze lubiłam, nie robią szału, ale nie robią też krzywdy. Z tych nowych podkładów mam wersje we fluidzie (matujące, wygładzające) i w kremach. Nie wiem czy wyprą z mojego kuferka MAP (które mają jednak nieporównywalne z innymi podkładami krycie), ale poczekamy - zobaczymy. Na razie się z nimi oswajam. Widziałam na zagranicznych stronach, że teraz te podkłady będą sprzedawane w zupełnie innych opakowaniach (w tubkach), ale nie widziałam ich jeszcze w tej wersji w Polsce.
Dalej - nadal jestem w trakcie wymieniania wszystkich pędzli w kufrze na te firmy Zoeva. W ogóle nie ma co ich porównywać z Maestro czy Hakuro - które też lubię i to bardzo, ale do miękkości Zoevy im daleko. I tak jak nie mogłam się wcześniej przekonać do sztucznego włosia w pędzlach - tak pędzle Zoevy w wersji Vegan uważam za najlepsze z tych, na których do tej pory pracowałam.
Poza kompletowaniem pędzli zaczęłam też zbierać kredki wodoodporne tej firmy. Mają piękne kolory, są trwałe i naprawdę wodoodporne :). Jak kupię jeszcze kilka to zrobię o nich osobną notkę.
Nowe róże - Sleek i Vipera. O różach nie będę się rozpisywać, bo czekam na jedno duże zamówienie róży Kryolan i wtedy zrobię jakąś zbiorczą notkę. Może tylko napiszę, że z tych dwóch Vipera jest bardzo przeciętnie napigmentowana - więc jednocześnie niezła dla początkujących, bo nie zrobią sobie nią krzywdy, a Sleek jak zawsze napigmentowany jest dobrze ale bardzo się świeci (ja uwielbiam ten efekt, ale w pracy go raczej nie wykorzystam).
Zaczęłam też testować nowe kępki rzęs (na zdjęciu na dole) - polecał je na swoim fanpejdżu Daniel Sobieśniewski i stwierdziłam, że zaryzykuję. I chyba dobrze, że zaryzykowałam, bo kępki są dużo fajniejsze od tych, z których korzystałam do tej pory (donegal, kryolan, inglot). Ardell zamówiłam sama z siebie i chyba skończy się na tym jednym egzemplarzu, są ok, ale niczym się nie różnią od tych na których dotychczas pracowałam. A kępki widoczne u góry to kępki 5mm Peggy Sage. Teoretycznie przeznaczone na dolną linię rzęs, praktycznie kupiłam je dla tych panien młodych, które mają naprawdę krótkie rzęsy i nie chcę u nich uzyskać efektu teatralnego, a jedynie subtelne zagęszczenie. Do tej pory w takich sytuacjach musiałam posiadane najkrótsze 8-milimetrowe kępki przycinać, co w moim odczuciu było mało profesjonalne.
Kupiłam też kosmetyczki siateczkowe Kryolan - z założeniem, że będą mi służyły do przenoszenia produktów w pojedynczych słoiczkach (cieni, eyelinerów).
I na sam koniec będzie zdjęcie zbiorcze - bo nie ma tu nic wartego nie wiadomo jakiego wyróżnienia: do kufra trafiły w grudniu kredki wodoodporne Bourjois (obie czarne, jedna z drobinkami, druga bez), kredki do ust Catrice (bardzo przyjemny i niedrogi produkt), maskara polecana przez wiele wizażystek które znam (niestety mnie uczula, więc będzie tylko dla klientek/modelek, które już miały z nią do czynienia), żel do brwi i błyszczący cień Make up Atelier Paris.
A teraz kosmetyczny detoks, nie mam już braków w kufrze (poza różami, gąbeczkami i dobrym utrwalaczem - ale wszystko jest zamówione) i będę bardzo ze sobą walczyć żeby nic już w styczniu nie kupować.
Za to najprawdopodobniej w poniedziałek czeka nas tu na blogu i u mnie na fanpejdżu konkurs/rozdanie "nudnych" kosmetyków. Już teraz zapraszam, wybrałam naprawdę fajną kolorówkę na nagrody :).
Super nowości do kufra :))
OdpowiedzUsuń