13:55

nowe pędzle w kuferku

Rozpoczęłam październik małymi zakupami kosmetycznymi. Małymi - bo jednak w kufrze w tym momencie nie mam braków i raczej dokupuję zachciewajki :).
Zachciewajkami w tej chwili było kilka pędzli, czarna wodoodporna kredka, kwartalnik o makijażu. Gąbki kupiłam na zapas, skoro już zamawiałam z jedynego sklepu, który je ma, żeby potem nie musieć zamawiać samych gąbek i płacić dwa razy za przesyłkę.



Zacznę od produktu, który jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Mianowicie - jakbyście chcieli wyrzucić trochę kasy - polecam kupowanie pędzli Elf. Mam w kufrze dwa, są do czarnej roboty (czyli nakładania produktów, które mogą niszczyć pędzle) bo mi ich nie jest szkoda (są tandentne, ale nie tragiczne), ale ten pędzel, który kupiłam teraz, to jakaś przesada. Otóż po wyjęciu z opakowania pędzel wyglądał tak:


Jest to pędzelek do nakładania pomadki - ale nie planuję tym czymś dotykać komukolwiek ust. To nie jest chwilowe zagniecenie włosia, ten pędzel tak wygląda. FUJ!.Do tego włoski są posklejane, po przejechaniu po nich palcem sypie się kurz czy nie wiadomo co. Jakbym miała kominek to sprawdziłabym, czy chociaż ten pędzel dobrze się sprawdza jako rozpałka. 


Skoro już sobie nawrzucałam na tandetę to czas przejść do milszych tematów - czyli do pozostałych pędzli. 


Na zdjęciu od góry:
Real Techniques - shading brush
Zoeva - Soft definer (vegan) 227
Hakuro - H79
Hakuro - H15

Zacznijmy od końca. Pędzel Hakuro H15 kupiłam do modelowania twarzy. Mam już H22, ten wydawał mi się na zdjęciach naprawdę sporo większy od poprzednika. Niestety wrażenie to było mylne - H15 od H22 jest większy jedynie odrobinę. Poza tym podczas pracy są właściwie takie same. Ale już mogę powiedzieć, że podobnie jak z modelem H22 na pewno polubię się z tym pędzlem - jest mięciutki, porządnie wykonany i świetnie sprawdza się w modelowaniu twarzy. A że lubię mieć po dwie sztuki podobnych pędzli to na pewno zostanie w moim kufrze. 

I czas na pędzle do cieni:



Kolejny pędzel (na zdjęciu powyżej pierwszy z lewej)- H79 również z Hakuro. Miękki, dobrze wykonany. Na zdjęciach wydawał mi się bardziej okrągły niż płaski, ale ma tak przycięte włosie, że mimo płaskości nada się i do nakładania cieni i do blendowania. Po prawo na zdjęciu mamy pędzelek Zoeva model 227v, mogę o nim napisać właściwie to samo co o pędzlu Hakuro - i służył też będzie do tego samego. Ma troszkę przyjemniejsze włosie, ale spowodowane to jest głównie tym, że jest ono dłuższe - a tym samym może się bardziej wyginać i przyjemniej pracuje na powiece. 

Ostatni pędzel to pędzel Real Techniques - Shading brush. Pędzelek jest malusieńki, liczyłam na normalny języczek do nakładania cieni, a to jest taka bardziej kulka (lekko spłaszczona) do załamania powieki. Ewentualnie języczek ale dla malutkich powiek. Nie wiem czy zostanie ze mną, zobaczymy jak się będzie sprawdzał w pracy, na razie nastawiona jestem sceptycznie (mimo że do włosia i wykonania nie mogę się przyczepić). Jedno trzeba mu przyznać - jest śliczny. Jakbym mogła to wszystkie pędzle bym miała takie kolorowe :). 


I dwa peesy:

PS 1: Powtórzę się w ramach żebrolajków :D. Jakby komuś brakowało moich wpisów, to dużo częściej można mnie poczytać na facebookuhttps://www.facebook.com/delfinakardaskotlicka (tam też wrzucam zapowiedzi sesji i różne radosne spostrzeżenia dotyczące makijażu i kosmetyków). A efekty sesji zdjęciowych zawsze trafiają tu http://www.maxmodels.pl/wizazysta-femininity.html 


PS 2: Obiecałam na facebooku ostatnio wpis o palecie Vintage - Sleek, ale on się opóźni, ostatnio do sesji maluję raczej cieniami Glazel i MAP, a nie chcę wrzucać opinii i palecie Sleek tylko na podstawie swatchy zrobionych na dłoni. 





3 komentarze:

Copyright © Delfina Kardaś-Kotlicka , Blogger